czwartek, 8 listopada 2012

piękne słowa, lekkie pióro - jak czytać artykuły nt. poszukiwania pracy ... czyli moim zdaniem

Artykuł o krzykliwym tytule "dla nich jest praca" i jeszcze bardziej krzykliwym podtytule "wystarczy spełnić dwa warunki, a pracodawca sam do ciebie przyjdzie". 
Cóż ciekawego się dowiemy czytając ten artykuł?
Generalnie nic - czyli powielenie tego co już wiemy. W telegraficznym skrócie spełnienie: krzykliwych "dwóch warunków", to nic innego jak podjęcie działań mających na celu zdobycie doświadczenia w następujących branżach: informatycznej, produkcyjnej czy usług shared service - raczej każdy poszukujący pracy o tym doskonale wie - te zawody stały się najbardziej popytowe, zaraz po tym jak uczelnie wyprodukowały wielomilionową rzeszę specjalistów ds marketingu i zarządzania tudzież reklamy.
Ale wracając do meritum, nie każdy ma predyspozycje zostania informatykiem czy handlowcem, takim przez duże H. Może ktoś, kiedyś pokwapi się o napisanie - tym razem odkrywczego artykułu: "Co zrobić by mieć predyspozycje do zostania j/w", a nie powielanie tego co już  jest ogólnie wiadome. 

Jeśli o tym, jakie zawody są popytowe dobrze wiemy, to niestety czasem umyka nam druga strona medalu szarej światowej rzeczywistości. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że świetny pracownik to ten, który umie sprzedać produkt. Ta sprzedaż to nie tylko sprzedaż przysłowiowego chleba w piekarni. Czasami to dyskretne przesyłanie oferty produktów, innym razem nachalne nagabywanie na zakup dodatkowych usług np. bankowych. Co z tego wynika ...

Idąc dalej tym tokiem myślenia nic dziwnego, że "unikalne kompetencje" o których zostało napisane się tutaj: to absolutnie nic innego jak umiejętność sprzedaży usług/produktów potencjalnego pracodawcy. Ale cóż, piękne słowa będą brzmiały w potencjalnych ofertach pracy "poszukuję specjalisty ds szkoleń o unikalnych kompetencjach w zakresie bezpośredniego kontaktu z klientem" - Na litość, bo przecież nie można napisać "akwizytora" - bo to się źle kojarzy - a papier, jak to papier - wszystko przyjmie. 
Nie dziwmy się zatem, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko np. specjalisty ds szkoleń zostaniemy zapytani nie tylko o naszą wiedzą w zakresie edukacji, ale również o nasze umiejętności marketingowe, czy pomysły w jaki sposób można sprzedawać usługi szkoleniowe

W dobie "kryzysu" stanowisko "pracownik wąskiej dziedziny" powinno raczej być zastąpione nowym zawodem - specjalista - człowiek orkiestra. Może jakieś studia podyplomowe w tej  "wąskiej" dziedzinie? Przecież studia o różnych "kreatywnych" bzdurach cieszą się sporym powodzeniem.

Czego brakuje na rynku? Tego by w prosty sposób, prostym językiem dotrzeć do ludzi, którzy szukają zatrudnienia, a czasem bez skutku poszukują pracy.
Czytając takie artykuły, typu "Ą Ę" można wpaść w depresję, bo chyba ktoś zapomina, że są również małe miasta, wioski i nie każde większe miasto jest Warszawą.
Przecież nie wszyscy do cholery są specjalistami IT, informatykami, czy innymi pseudo specjali-tworami.
A jak się zepsuje odpływ w toalecie, to niestety - przez to promowanie, tylko i wyłącznie wyższego wykształcenia i zapominanie o tym, co namacalne - będzie trzeba wymienić nie toaletę, tylko całe mieszkanie, bo kto kibelek naprawi?