czwartek, 22 sierpnia 2013

jak tworzyć własną publikację i dlaczego należy ją wydać?


TAJEMNICA

O tym jak napisać książkę opowiada Joanna Krauzowicz – Tarczoń, debiutująca powieścią przygodowo - fantastyczną „Tajemnica”, współzałożycielka Fundacji Da Się.

1. Skąd pomysł napisania książki?

Na powstanie „Tajemnicy” wpłynęło wiele czynników. Nie mogę powiedzieć, bym się inspirowała kimś czy czymś konkretnie. Przemieszały się w tej powieści moje doświadczenia z lekturą takich twórców jak R.R. Tolkien czy Sapkowski, licznych opowiadań czytanych kiedyś w „Fantastyce” i „Feniksie”, a także świat gier fabularnych, w tym Warhammera. Nie mogę jednak powiedzieć, bym się wzorowała na czymś. Zaczerpnęłam z tego wszystkiego natchnienie, atmosferę, taki szczególny stan umysłu, który pozwala stać się demiurgiem, który pozwala tworzyć. Pomysł na historię, bohaterowie, świat, który wymyśliłam są tylko i wyłącznie efektem mojej wyobraźni.


2. Czy masz na koncie inne publikacje? 

Oprócz powieści opublikowałam do tej pory tylko kilka wierszy i dwa opowiadania w pracy zbiorowej pod red. dr Anny Mlekodaj „Spotkania literackie. Siedem ogrodów”

3. Co jest najtrudniejsze w tworzeniu? 

To zależy, co się tworzy. Inaczej jest, gdy się pisze wiersze, a inaczej gdy powieść. W poezji trudne jest znajdowanie oryginalnych metafor, zestawień wyrazów, które przyniosą nową jakość, pozwolą na otwartą interpretacje, a jednocześnie będą naprowadzały czytelnika na pewną drogę, nie narzucając niczego wprost. W prozie najtrudniejsze są zakończenia. Puenty. Jeśli się myśli o sztuce jako nośniku katharsis, to poprzeczka stoi bardzo wysoko. Jeśli się wejdzie w prostsze, bardziej bezpośrednie przesłanie: powieść ma dostarczyć rozrywki, ma bawić, ma być narzędziem relaksu, to wbrew pozorom poprzeczka wcale się nie obniża, bo czytelnik jeśli nie oczekuje duchowego przeżycia, to oczekuje zaskoczenia, takiego boom, które pozwoli mu oderwać się od rzeczywistości. I owa puenta, zakończenie to właśnie taka przysłowiowa wisienka na torcie, a właściwie to wisienka nad tym boom. W kwestii „Tajemnicy” sprawa się nieco przeciąga, bo zakończenie powieści nie zamyka historii i otwiera drogę do drugiej części, która prędzej czy później powstanie. Więc tak naprawdę największe wyzwanie jest ciągle przede mną.

4. Czy istnieje przepis na napisanie dobrej, (poczytnej) książki?

Nie sądzę. Na pisanie nie ma przepisów, a przynajmniej ja takich nie znam. Chętnie jednak przyjęłabym taki przepis, gdyby mi go ktoś chciał ofiarować. Ćwiczenia warsztatowe usprawniają język. Czytanie książek wyrabia wyobraźnię i kształtuje stylistykę. Wchodzenie w pewną tematykę, powiedzmy modną, może dać jakąś gwarancję poczytności, ale tak naprawdę nigdy nie wiadomo, a sporo zależy też od marketingu i akcji promocyjnych.

5. Czy trudno jest wydać (opublikować) książkę?

Cóż, prawdę mówiąc łatwo nie jest. Zwłaszcza, jeśli się jest początkującym lub mało znanym pisarzem. Raczej nie ma się szans na wydanie w dużym wydawnictwie, więc na jakąś gigantyczną promocję nie ma co liczyć. Początki są naprawdę trudne.

6. Czy masz w planach napisanie kolejnych? 

Tak, pracuję w tej chwili nad dwiema powieściami. Jedna będzie kontynuacją „Tajemnicy”, druga natomiast to coś zupełnie innego. Nie będzie to już powieść fantasy, a trochę bardziej złożone dzieło z domieszką kryminału i szczyptą realizmu magicznego. Więcej na razie zdradzać nie chcę.

7. Czy możesz podzielić się radami dla początkujących pisarzy?

W zasadzie to sama ciągle jestem początkującą pisarką. Czasami mi się wydaję, że już tak zawsze będzie J. Nie wiem czy mam jakieś rady. No może taką, żeby się nie poddawali nawet jeśli dwadzieścia wydawnictw nie zwróci uwagi na ich pracę, to może dwudzieste pierwsze zechce ją wydać. Obawiam się również, że bez wkładu własnego może być bardzo ciężko, więc warto mieć jakieś oszczędności.

8. Jak oceniasz rynek wydawniczy w chwili obecnej? 

Sądzę, że rynek wydawniczy ma w tej chwili jakby dwa fronty. Wydaje się pisarzy współczesnych, którzy osiągnęli już jakąś renomę i mają konkretny poziom jak na przykład: Haruki Murakami. Z drugiej strony wydaje się całą masę literatury kiepskiej, ale poczytnej typu: romanse i historie z życia wzięte. Dlaczego tego typu książki mają wzięcie, dokładnie z tego samego powodu co programy typu „Ukryta prawda” i wydaje je się dokładnie z tych samych powodów. Jak mają wzięcie, to znaczy, że się sprzedają, więc można na nich zarobić. Jestem jednak przekonana, że sporo dobrych powieści spoczywa w szufladach, albo ukazuje się w małych wydawnictwach i pozostają na jakiejś „bocznicy” rynku, nie zauważone przez nikogo. Przebić się jest bardzo ciężko.