środa, 10 kwietnia 2013

trener personalny nowy twór na starych zasadach


Trener personalny, co to za twór?

Od kiedy nastała moda na zdrowy tryb życia, a raczej jego promowanie, to często w telewizjach śniadaniowych (ostatnio swoją drugą młodość przeżywa moda np. na bieganie - o której się mówi bardzo dużo i bardzo głośno i w kółko to samo) zaczyna się też mówić o tzw. trenerach personalnych.

Na temat diety, ćwiczeń siłowych czy fitness wypowiadają się już nie instruktorzy kulturystyki czy fitness tylko tzw. osobiści trenerzy/trenerzy personalni. 

Ba! taki człowiek czasem przedstawiany jest jako osobisty trener gwiazd, czy trener personalny gwiazd/celebrytów. 

Czy trener personalny to nowy zawód, podwyższenie kwalifikacji czy zwykłe nazewnictwo?

Jeśli mowa o zawodach to zawód instruktora, w jakiś tam sposób jest usankcjonowany, o zawodzie trenera personalnego w żadnej ustawie wzmianki nie ma. (Jedynie moda z zagranicy, a rzecz jasna, co przychodzi z zagranicy jest z zasady promowane) 

Kim zatem jest ów trener?

Trener personalny to osoba odpowiedzialna za indywidualną pracę z klientem w siłowni/klubie fitness (czasem w terenie: basenie, rowerze itd.), to doradca w zakresie stosowania diety i suplementacji.

Trenerem personalnym może zatem zostać osoba, która ukończyła kurs i ma kwalifikacje w zakresie instruktora fitness/kulturystyki i pokusiła się o dodatkowy doskonalący kurs (koszt bagatela ok. 2000 zł wzwyż) w zakresie: trener personalny.
Bum! za świstek trzeba zapłacić - ktoś na tym zarabia, a ktoś traci. Oczywiście kij ma dwa końce - tracimy pieniądze, zyskujemy papierek i wiedzę (oby!). Wybierajmy więc zatem takie szkolenia, gdzie czegoś ciekawego się dowiemy, uzupełnimy wiedzę.

Trenerem osobistym może też zostać osoba, która kursu nie ukończyła, ale chce być modnym i na czasie, dysponuje jakąś wiedzą w zakresie sportu i rekreacji, dietetyki czy suplementacji i jest zatrudniona w klubie fitness w charakterze "trener personalny". Ten, który nie ma "papierów" w tym zakresie i pracuje w siłowni jako instruktor (z drugiej strony ile osób zatrudnionych w siłowniach i prowadzących treningi ma ukończone kursy instruktorskie?) może o sobie powiedzieć: jestem osobistym instruktorem/trenerem personalnym/osobistym trenerem - bo kto sprawdzi "uprawnienia". Klient? Nie sądzę.

Z drugiej strony, czy ta moda na tzw. trenera personalnego - nie jest zbyt przesadzona i zbyt promowana w naszym społeczeństwie? Dlaczego zakładamy, że ten kto ukończył kurs z zakresu treningu personalnego musi więcej wiedzieć o treningu niż osoba pracująca jako instruktor latami?
Tworzenie sztucznych "zawodów" to nasza polska tradycja - przecież papier to nie wszystko. 

Całe to zamieszanie porównałabym do zawodu sprzedawcy - osoba, która nie ukończyła szkoły w tym zakresie - również może sprzedawać w sklepie. A czy dobrze, czy źle to robi ... cóż .:)